Paryż to miasto jedyne w swoim rodzaju i ma wiele atrakcji do zaoferowania turystom, w tym największe na świecie muzea i miejsca kulturalne. Ale jeśli chcesz bardziej zanurzyć się w życie artystyczne minionej epoki, zdecydowanie radzę Ci wybrać się na jednodniową wycieczkę do Auvers-sur-Oise. To małe miasteczko znane jest głównie z goszczenia wielkiego artysty pod koniec jego życia – Vincenta Van Gogha.
Informacja: Ten post zawiera kilka linków afiliacyjnych. To znaczy, że jeśli klikniesz na nie, lub kupisz coś przy ich użyciu, to otrzymam z tego niewielką prowizję. Ale nie martw się, nie będzie Cię to nic kosztowało, a w niektórych przypadkach otrzymasz nawet zniżkę! A ja ciągle będę mogła gonić swoje marzenia. Więc dziękuję Ci!
Auvers-sur-Oise – ciche francuskie miasteczko
Kiedy będziesz już mieć dość zgiełku Paryża, wizyta na francuskiej wsi okaże się być idealnym pomysłem. Auvers-sur-Oise to typowe, skromne, urocze francuskie miasto. Jego centrum jest wystarczająco małe, by móc zwiedzać je na piechotę. Urocze domy z kamienia, typowe dla francuskich przedmieść, tworzą idylliczny obraz niespiesznego życia.
Poza naszym głównym zainteresowaniem – ścieżką Van Gogha – Auvers-sur-Oise ma kilka innych ciekawych miejsc do zaoferowania. Aby doświadczyć wyjątkowej rozrywki, odwiedź Château d’Auvers-sur-Oise. W tym małym, ale eleganckim pałacu można zwiedzić interaktywną wystawę o impresjonistach.
Innym ciekawym miejscem jest Muzeum Absyntu. Tam możesz dowiedzieć się więcej o tym niezwykłym napoju będącym symbolem Belle Epoque i jednym z ulubionych trunków artystów i poetów. Będziesz także mógł „odkryć jego znaczenie w życiu społecznym i kulturalnym XIX wieku”.
Bardzo szczególny gość
Ale rzeczywisty powód, dla którego Auvers-sur-Oise jest czymś więcej niż zwykłym francuskim miastem, leży gdzie indziej. Głównie na polach pszenicy.
To właśnie w Auvers-sur-Oise Vincent Van Gogh spędził ostatnie tygodnie swojego życia.
Vincent przybył do miasta 20 maja 1890 roku. Wrócił właśnie ze szpitala psychiatrycznego w Saint-Rémy na południu Francji. Po spędzeniu czasu na leczeniu psychiatrycznym, chciał pobyć trochę dłużej w pobliżu swojego brata Théo i jego rodziny, którzy wówczas mieszkali w Paryżu.
Auvers-sur-Oise było idealnym miejscem dla artysty. Spokój wsi ukoił nieco jego zszargane zmysły, nawet mimo faktu, że w lokalnej społeczności był postrzegany jako dziwak. Wreszcie miał czas na malowanie bez rozpraszania uwagi i skupienie się na tym całkowicie. Ponadto kontynuował leczenie psychiczne pod opieką dr. Paula Gacheta, który stał się przyjacielem Vincenta.
W tym małym francuskim mieście artysta stworzył kilka ze swoich najbardziej wyjątkowych arcydzieł. W tym miejscu powstało Pole pszenicy z krukami, Portret dr Gacheta i Kościół w Auvers. Wyglądało na to, że Van Gogh wreszcie odnalazł spokój. Potwierdzał to także w wielu listach, które w tym okresie pisał do swego młodszego brata.
Nic nie zwiastowało zbliżającej się tragedii.
Tajemnicza śmierć Van Gogha
Przez lata wszyscy wierzyli, że Vincent Van Gogh popełnił samobójstwo.
Pewnego dnia opuścił oberżę, gdzie wynajmował maleńki pokój. Pod koniec tego dnia wrócił, niemalże czołgając się. Karczmarz wraz z rodziną pomógł artyście dotrzeć do łóżka na trzecim piętrze, odkrywając przy tym ranę postrzałową w jego brzuchu.
Van Gogh twierdził, że postrzelił się pożyczonym rewolwerem, aby zakończyć swe nieszczęsne życie. Rzeczywiście, odszedł dwa dni później z powodu infekcji. Zmarł w ramionach swojego ukochanego brata Théo, który przybył z Paryża.
Pogrzeb odbył się dzień później, 30 lipca 1890 r. Miejscowy ksiądz odmówił odbycia mszy w intencji zmarłego, ponieważ w tamtych czasach samobójcy na to nie zasługiwali. Tak więc Vincent Van Gogh został pochowany na miejscowym cmentarzu w skromnym otoczeniu rodziny i kilkorga przyjaciół.
Théo Van Gogh był zrozpaczony po śmierci brata. Zmarł zaledwie kilka miesięcy później. Po wielu latach jego żona – Johanna – postanowiła przenieść ciało męża z Holandii do Auvers-sur-Oise. Tak więc do dziś obaj bracia spoczywają wśród złotych pól francuskiej wsi.
Niespodziewana teoria zabójstwa
Wszyscy wierzą, że Vincent Van Gogh miał tak wielkie problemy psychiczne, że popełnił samobójstwo. Ale w ostatnich latach pojawiła się nowa teoria. Teoria morderstwa.
W 2011 roku biografowie wyróżnieni nagrodą Pulitzera, Steven Naifeh i Gregory White Smith, publikują swoją książkę: Van Gogh. Życie. Kwestionują wszystko, co wiedzieliśmy o ostatnich godzinach życia artysty. Twierdzą, że został on zamordowany przez przypadek i mają na to naprawdę przekonujące argumenty.
Przede wszystkim Vincent był prawdziwie wylewną osobą. W listach do Théo przelewał na papier wszystkie swoje emocje. Ale te ostatnie wiadomości nie wykazywaly żadnego niepokoju. Wręcz przeciwnie, Vincent był bardzo szczęśliwy w Auvers-sur-Oise i robił wiele planów dotyczących przyszłych obrazów. Nie było żadnych oznak myśli samobójczych.
Druga sprawa: pistolet nigdy nie został znaleziony. Vincent nie miał go przy sobie, kiedy wrócił do oberży i nikt nie mógł znaleźć go na polu, gdzie jak twierdził, że się postrzelił. Co więcej, rana, którą sobie zadał, była co najmniej dziwna. Samobójcy zazwyczaj strzelają sobie w skroń lub w usta. Ponieważ strzelanie w brzuch oznacza długą i bolesną śmierć, tak jak w przypadku Vincenta. Więc jego rana wyglądała bardziej jak spowodowana przez strzał z dystansu.
Więc co się stało?
Ale kto był mordercą? Według biografów był to prawdopodobnie nieszczęśliwy wypadek. W tym samym czasie kilkoro chłopców spędzało wakacje w mieście. Byli rodzajem rozrabiaków. Znani byli także z pożyczonia broni i strzelania do ptaków. Oczywiście lokalny dziwak był idealnym celem ich żartów.
Więc Van Gogh najprawdopodobniej znalazł się w złym miejscu w złym czasie. Ale dlaczego nie powiedział nikomu o wypadku? Najprawdopodobniej chciał tylko chronić chłopców, którzy tak naprawdę nie chcieli go tak bardzo skrzywdzić. Być może był im nawet wdzięczny za zakończenie życia, które jego zdaniem i tak nie było wiele warte.
Jeśli chcesz całkowicie zanurzyć się w tej historii, polecam przeczytanie całej biografii Vincenta Van Gogha autorstwa Stevena Naifeha i Gregory’ego White’a Smitha: Van Gogh. Życie. Ujawnia ona niezwykłe fakty dotyczące artysty, w tym teorię morderstwa z argumentami i fragmentami korespondencji listowej z Théo. Setki stron inspirującej historii.
Śladami Van Gogha w Auvers-sur-Oise
Nawet jeśli historia Vincenta Van Gogha nie była chwalebna, lecz smutna, Auvers-sur-Oise jest zdecydowanie warte odwiedzenia. Pomimo tego, że w mieście nie ma ani jednego obrazu Van Gogha, będziesz miał okazję poczuć jego ducha jak nigdzie indziej na świecie.
Spacerując po ulicach, odkryjesz małe oznaczenia najważniejszych miejsc. Zamontowane w ziemi medaliony pokażą Ci punkty, w których sam Van Gogh stał przed laty. Odkryjesz również plansze z jego obrazami przed oryginalnymi krajobrazami.
Będziesz podążał śladami artysty z domu doktora Gacheta, przez prawdziwe Auberge Ravoux, gdzie wynajmował mały pokój na poddaszu (który również możesz odwiedzić), aż do wzgórza, na którym znajduje się cmentarz. Tam możesz zebrać nieco kwiatów z pobliskiego pola i złożyć je na grobie Vincenta.
To doświadczenie jest naprawdę wyjątkowe i różni się od turystycznych hałasów i muzealnych kolejek w dużych miastach. W ciepłym słońcu francuskiej wsi odkryjesz ostatnie ścieżki wielkiego malarza we własnym tempie. Cudowna przygoda.
Jak dostać się do Auvers-sur-Oise?
Auvers-sur-Oise znajduje się na północ od Paryża, około 1 godziny jazdy samochodem. Ale możliwe jest również dotarcie tam transportem publicznym. Wystarczy wsiąść do pociągu linii H na Saint-Lazare lub Gare du Nord i obrać kierunek Pointoise. Tam musisz zmienić pociąg na kierunek Persan-Beaumont i wysiąść z niego na stacji Auvers. Pamiętaj, że jest to piąta strefa transportu publicznego w Paryżu, więc upewnij się, aby kupić odpowiedni bilet.
Jednodniowa wycieczka do Auvers-sur-Oise to doskonały sposób na spędzenie czasu pod Paryżem. A jakie jest twoje ulubione miejsce na spotkanie z duchem Van Gogha?
Przeczytaj więcej: La Petite Venise, Colmar: Jak Zaplanować Sobie Czas w tym Miejscu
Podobało Ci się? Przypnij!
Dominika jest założycielką Sunday In Wonderland i niedawno zmieniła styl życia na niezależny od lokalizacji. Zamierza dużo podróżować i podziwiać piękno tego świata. Kładzie nacisk na zrównoważone życie, rozwój osobisty i czynienie tego świata lepszym miejscem.