Moje pierwsze doświadczenie życia cyfrowego nomady miało miejsce na Francuskich Antylach przez dwa miesiące pod koniec 2018 roku. Ta przygoda dała mi mnóstwo korzyści. Moje codzienne życie na Karaibach potwierdziło, że jestem w stanie skupić się na pracy, w czasie gdy mieszkam obok pięknej plaży, kuszącej ciepłą wodą i białym piaskiem. I to właśnie było dla mnie największym osiągnięciem, jako początkująca cyfrowa nomadka.

Zawsze interesowałam się pracą i rozwojem osobistym. Ale nawet mimo tego, że dużo pracuję, co naprawdę lubię, staram się rówież zachować zdrowy balans między pracą a normalnym życiem. Więc nie, na Karaibach nie leżałam jedynie na plaży, popijając rum. I nie, nie pracowałam też przez cały czas. W tym poście pokażę Wam jak wyglądało moje codzienne życie na Karaibach.

Przeczytaj więcej: Gwadelupa – kompletny i praktyczny przewodnik.

Codzienne życie na Karaibach cyfrowego nomady - Sunday In Wonderland
Typowa przerwa w pracy na Gwadelupie

Trudne początki

Jeśli od początku śledzisz moją podróż, to możesz wiedzieć, że razem z moim chłopakiem mieliśmy nieco problemów z elektroniką już na samym początku. Drugiego dnia naszego nowego życia jako cyfrowi nomadzi, zepsuł się jeden z naszych komputerów. Dwa tygodnie później utopiliśmy jeden z naszych smartfonów. Więc nasze możliwości techniczne mocno zmalały. Niezły początek.

Więc już w pierwszych dniach mieliśmy mały kryzys. Niby jak mieliśmy pracować jedynie z jednym laptopem i jednym telefonem na dwie osoby? Ale po kilku dniach, udało nam się zmienić punkt widzenia. Zaczęliśmy traktować tę sytuację jako wyzwanie i dobrą lekcję dla obojga z nas. I zadziałało to całkiem nieźle. Nauczyliśmy się mnóstwo o samodyscyplinie, a tej niestety często brakuje, gdy pracuje się w biurze. Kiedy przemieniliśmy się w swoich własnych szefów, musieliśmy nauczyć się koncentrować na pracy w nieco inny sposób.

Balans między pracą i podróżą

No ale hej! Nie przyjechaliśmy na Karaiby tylko po to, żeby pracować, prawda? Na Gwadelupie mieliśmy szczęście, mieszkając zaraz obok pięknej Plage de La Caravelle. Odwiedzaliśmy tę plażę niemal codziennie, wcześnie rano, lub po obiedzie, około 16:00.

Ale tak właściwie, po kilku dniach, nasze wyprawy na plażę również stały się częścią naszej „biurowej” rutyny! Zauważyliśmy, że podczas relakcu w wodzie i podziwiania karaibskich zachodów Słońca, byliśmy w stanie uporządkować nasze rozbiegane myśli i wymyślać najlepsze pomysły na rozwój naszych projektów. Właśnie te burze mózgów, tworzone w wodach Morza Karaibskiego, były najbardziej znaczące dla naszych biznesów. Bardzo docenialiśmy takie momenty. I to właśnie one są esencją życia cyfrowych nomadów – chodzi o możliwość spokojnej pracy w raju i to na swój własny sposób.

Burza mózgów w Morzu Karaibskim - Jak wygląda życie cyfrowego nomady? - Sunday In Wonderland Blog
Wieczorna burza mózgów w spokojnej wodzie

Na pierwszej wyspie nie mieliśmy jeszcze stałego systemu pracy. Ale dużo pracowaliśmy. Odwiedzaliśmy również sąsiednie miejscowości i plaże. Ale podczas ostatniego tygodnia na Gwadelupie zrobiliśmy sobie kilka dni wakacji, aby wypożyczyć samochód i odwiedzić odległe zakątki wyspy. Dzięki temu zobaczyliśmy jej napiękniejsze naturalne cuda, takie jak wulkan czy wodospady w dżungli, oraz odkryliśmy inne interesujące miejsca. A po tym tygodniu totalnego relakcu, mieliśmy mnóstwo świeżego zapału do pracy.

Rutyna – codzienne życie na Karaibach

Na Gwadelupie byliśmy mocno spontaniczni. Ale po przeprowadzce na Martynikę wypracowaliśmy sobie już efektywny system pracy. Generalnie, nasze dni wyglądały tak: dwa dni pracy i odpoczynku w domu, wycieczka w dniu trzecim. Taki rozkład sprawdzał się całkiem dobrze, gdy przez drugi już miesiąc wiedzliśmy codzienne życie na Karaibach.

Skoro mieliśmy tylko jeden komputer i jeden smartfon, musieliśmy stworzyć również naszą codzienną rutynę pracy, aby każde z nas mogło na tym skorzystać. Stwierdziliśmy, że najlepszym sposobem jest podzielenie dnia na dwie części: poranną i popołudniową. Ten system działał całkiem nieźle, szczególnie, gdy mieszkaliśmy na Martynice, gdzie plaża w naszej miejscowości nie była aż tak kusząca (i cała pokryta okropnymi sargasami). Jednego dnia, jedno z nas wstawało wcześniej, aby popracować na komputerze, a drugiego dnia robiliśmy zamianę.

Nasz codzienny system pracy:

Tak więc najczęściej wstawałam o 5:00 rano. Słońce na Karaibach wschodzi około 6:00, więc był to idealny czas, aby rozpocząć dzień. Od razu zabierałam się do pracy. Poranki są dla mnie najlepszą porą na wykonywanie najważniejszych zadań, takich jak pisanie, czy opracowywanie nowych strategii. Około 7:00 jadłam przekąskę lub płatki i wracałam do pracy.

O 10:00 jedliśmy razem śniadanie i robiliśmy sobie większą przerwę. Do tego czasu zdążyłam już wykonać większość codziennych zadań. Okazało się, że taki system idealnie się dla mnie sprawdza. Cieszyłam się, że wykonywałam najważniejsze punkty z listy zadań-do-zrobienia, a tak właściwie, to ciągle było rano, gdy już kończyłam.

Po śniadaniu Mariusz przejmował laptop, a ja przełączałam się na smartfona, aby popracować nad mediami społecznościowymi, pooglądać tutoriale i uczyć się, uczyć się, uczyć się. Po chwili mogłam się już zrelaksować, ugotować obiad i odpoczywać aż do wieczora, gdy oboje już mieliśmy wolne. A następnego dnia zamienialiśmy się rolami.

Wyuczona lekcja i końcowe rozmyślania

Codzienne życie na Karaibach nauczyło nas samodyscypliny. Co było bardzo ważne, skoro chcieliśmy przełączyć się na styl życia wolnych strzelców. Ale bardziej znaczące jest to, że teraz, po tej próbie, wiemy już, że jesteśmy zdolni pracować zdalnie nad każdym zadaniem.

Czasami jest ciężko, ale jeśli robisz coś, co naprawdę sprawia Ci radość, to jest dużo łatwiej. Nasze codzienne życie na Karaibach pokazało nam, że to jest właśnie styl życia, który mocno doceniamy. I zamierzamy planować podobne wypady w stylu cyfrowych nomadów w przyszłości.

Myślisz o przeprowadzce na Karaiby? Te posty mogą Ci się przydać:

Podobało Ci się? Przypnij!

How to work remotely from the Caribbean? How the daily life in the Caribbean looks like?